Nie jesteś zalogowany na forum.
.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Razem z Louisem wszedłem do siedziby. Młody wszystko oglądał i dotykal. Pilnowalem go, aby nie zniszczył niczego.
Offline
Podziękowałam Jari'emu za to, że mnie przywiózł. Nadal nie wie gdzie pracuje więc sprzedałam mu gatkę, że spotykam się że znajomymi. Kiedy odjechał weszłam do siedziby i udałam się do miejsca gdzie miała się odbić wigilia. To moja pierwsza Wigilia jako pełnoprawny członek Day Dream. Jestem trochę podekscytowana bo jestem ostatnią osobą, która dołączyła.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
- Nie zabij nikogo - powiedziałam na wstępie, kiedy przekroczyliśmy próg siedziby. - Nie upij się, po prostu bądź sobą. - Odgarnęłam włosy z twarzy i westchnęłam, po czym sama ruszyłam po schodkach do swojego gabinetu po ostatnią rzecz.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Wysiadłam z limuzyny, biorąc pod łokieć kopertówkę. Ostatni raz spojrzałam na gmach budynku nim weszłam do środka, wodzona przez tandetne nuty Last Christmas.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Nie wychodziłem dzisiaj z siedziby. Na chuja robią imprezy, na których i tak się nikt nie bawi? Wszedłem na salę, a jebane Last Christmas po raz dziesiąty tego dnia leciało z ogromnych głośników. Ward, dlaczego to robisz?
Czas poczekać na tego blondynowatego frajera.
Offline
Odwiesiłam futro. Miałam ochotę pójść i zmienić piosenkę. Lubiłam ją ale nie kojarzy mi się że świętami... Bo od kiedy piosenka o tym, że w ostatnie święta zostawiła go dziewczyna jest świąteczna?
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
I tak nie masz nic do roboty w święta. No fakt, nie miałem. Ostatnie miesiące były męką. Czułem, że stary nawyk powraca. Usiadłem na najbliższym krześle przy wyjściu, czekając na zbawienie.
Offline
Zobaczyłem Murry wchodząca do siedziby. A jakiś czas później jej brata. Zabrałem Louisa i ruszyłem do swojego biura na chwilę.
Offline
Kurde, te korytarze są dziwne. I... sami starzy, ahm. W razie czego, potem się zmyję. Ale z drugiej strony, miałem nie robić kłopotów Sam. Chyba, że zajmę ją kimś. No i na kogoś wpadłem. Wysoki, czarny...
- Pan jest właścicielem tego? - zapytałem.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Spojrzałem na chłopaka, na oko 14/15 lat.
-Nie, zgubiłeś się?
Offline
- Ano, może. - Wzruszyłem ramionami. - W zasadzie to gorzej jak jest pan jakimś pedofilem, a ja teraz rozmawiam z panem iii... nie no, nie wiem co robić, a jak ktoś zobaczy, że piję alko, to mam przejebane.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
-Nie za Młody jesteś? Gdzie twoi rodzice, opiekunii, starsze rodzeństwo?-Spytałem. Taki młody a już alkohol pije, jak ten świat się stacza.
Offline
Podjechałem na bal moim lamborghini, z chęcią udałem sie do środka ze względu na to, że KOCHAM ŚWIĘTA. Po wejściu nie widziałem żadnych znajomych twarzy...
Offline
- Może jestem, ale nikt nie jest bez grzechów, ah. Od pana też wyczuwam grzechy. Zostawił pan gdzieś dziewczynę? - zmieniłem temat. - Jest przystojny, więc musi pan ją mieć. Potrzebuję rady.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
- Przywiozlem ją tutaj, ale nie wiem gdzie akurat jest. Jakiej rady?
Właśnie. Muszę poszukać Iliany.
Offline
- Uznajmy, że podoba ci się dziewczyna albo chłopak, whatever. Ale! Nie wiesz jak jej/mu to powiedzieć. Bo jest to dość.. dziwna osoba. Co byś zrobił? - Uniosłem brew, idąc korytarzem w górę.
Ktoś puścił Last Christmas!
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Kupiłam w lumpeksie śliczną zieloną sukienkę z czerwoną koronką, i teraz sukienka falowała i delikatnie się unosiła przy każdym moim kroku. Tak dużo radochy za tak małą kasę. No kto by pomyślał!
Uśmiechnięta od ucha do ucha, chodząc między ludźmi.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Czarny od porno, uzależniony chemik, dziesięcioletnie dziecko... masa ludzi, których imion nie znałam. Krotko mówiąc, nikt ciekawy. Z niechęcią wymalowaną na twarzy odeszłam do barku.
- Whisky raz.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Zamyslilem się.
-Mógłbym napisać list do tej osoby, w którym bym zawarł wyznanie uczuć, a później bym porzucił go tej osobie.-Szedlem obok chlopca.
Offline
Weszłam do nieznanego budynku, byłam cała przemoczona, zgubiłam się.
-Heej, znajdzie się tu w wigilię mieliście dla strudzonego wedrowcy?
Offline
- Czy to nie będzie zbyt nudne? Albo no nie wiem, przesadne? Kto w dzisiejszych czasach pisze listy? - zapytałem go. - Ej.. czemu twoja dziewczyna z tobą nie przyszła?
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Odwróciłam się w stronę wejścia z wysoko uniesioną brwią.
- Zdaje mi się, że to jest bal dla porządnych ludzi, a nie mokrych wywłok. - Skrzywiłam się, rzucając w stronę mokrej dziewczyny.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Byłbyś oryginalny. To ja z nią nie przyszedłem, nie ona. Na początku miało mnie nie być, ale kolega się źle poczuł i poprosił abym go zastąpił przy barze.
Offline
Postanowiłem udać się do baru, ale nie zamierzałem pić. Nagle ujrzałem dziewczynę, ciężko stwierdzić jaka była, ale zaintrygowała mnie.
-Witaj, nieznajoma. Jak Ci na imię?- powiedziałem odważnie, choć było to zupełnie do mnie niepodobne.
Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja
Offline