Nie jesteś zalogowany na forum.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
Westchnalem i wszedłem z Artemia do sali. Ładnie nawet.
Offline
Razem z Katusią wszedłem na salę weselna.
Offline
Wszedłem razem z April na salę, rozglądając się wokół. Wszędzie mnóstwo ludzi, alkoholu i... nieznanych sal?
- Cóż... wesele kuzynki może również należeć do tego typu szaleństw. - Parsknąłem, spoglądając na dziewczynę.
Offline
- Ty weź, jak mi powiedziałeś, że to twoja kuzynka, to przecież prawie się udusiłam ze śmiechu. Gdybyś mnie nie zaprosił to byśmy się tu spotkali. - Zaśmiałam się. - Zabawnie by było!
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
/siedzi, upija się, tańczy z Brandonem i shipuje, a reszta ma się bawić biczys/
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
Wszedłem na salę z tym dziwakiem. Jak mogłem się zgodzić... Jak mógł mnie zaszantażowac.. ugh za dużo osób..
Offline
- Wait. - Uniosłem brwi ze zdezorientowaniem. - Znacie się? - zapytałem zaskoczony.
Offline
Stałam w progu, trzymając się kurczowo ramienia Bellami'ego. Dlaczego się zgodziłam? Bo nie chcieli cię wpuścić samej, frajerko.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Pokiwałam głową.
- Kurde, wiedziałam, że mi coś umknęło - mruknęłam zatrzymując się. Włożyłam dłonie do kieszeni swojej nowej, żółtej sukienki, ktoraopomogla mi wybrać dziewczyna ze sklepu. - Myślałam, że ci powiedziałam. - Uśmiechnęłam się przepraszająco.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
-Wspominałem już, że nie cierpię imprez?-zapytałem spoglądając na Murph. -A ty co taka przerażona?
Offline
Weszliśmy do sali i mimo wydarzeń z minionych dni, teraz byłam zadowolona i ucieszona faktem, że Donna wreszcie ma to na co zasłużyła. Była szczęśliwa, a widząc to, uśmiechnęłam się do niej.
- Wiesz... naprawdę jestem szczęśliwa, że się zgodziłeś - powiedziałam po chwili do mężczyzny.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Zaśmiałem się pod nosem.
- W zasadzie to nic takiego. Wydawało mi się, że... ludzie boją się dzikich osób - zasugerowałem, patrząc na Donnę. - Szalone dosyć. Nie mniej od biwaku.
Offline
Wygładziłam sukienkę, pozbywając się całkowicie zdezorientowania z mojej twarzy.
- Alkohol oznacza pijanych ludzi, a pijanie ludzie oznaczają natręctwo, a ja tego nie znoszę - mruknęłam. - Ale kim byłby człowiek, który nie kochałby alkoholu? - Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech i ochoczo podążyłam w tamtym kierunku, ciągnąc mężczyznę za sobą.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Kiwnęłam.
- Donna to moja brania dusza! Nie wiem jak mogłam kej wcześniej nie poznać. - Westchnęłam ze smutkiem. - Ale teraz czuje się w końcu pełna w stu procentach... No w 90%. Zostawmy 10% na jakieś inne sprawy. - Zachichotałam.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
-Murph, a pamiętasz ostatni bankiet? ...no własnie, dlatego mimo że jesteś dorosła i możesz robić co chcesz mam zamiar Cie kontrolować moja droga. Nie chcemy powtórki tego co ostatnio.-westchnąłem i nadal podążałem za dziewczyną.
Offline
(https://www.youtube.com/watch?v=VijoeCtOCcA) <--- to tak na rozpoczęcie
- Czy ty sugerujesz, że mam się ciebie zacząć bać, droga April? - Popatrzyłem się na nią z udawanym przerażeniem. - Chodźmy lepiej o tam, w stronę alkoholu. - Wskazałem. - Bezapelacyjnie najlepsza strefa.
Offline
Posłałem jej ciepły uśmiech, chociaż w środku umierałem ze stresu.
- Dobrze wiesz, że nie zostawiłbym cię. - Pokręciłem głową. Wesele dopiero się zaczynało, a w sali już się zgromadził dość spory tłum. Jakby całe miasto się zjechało. - Dawno nie byłem na żadnym... - Właściwie to odkąd drugi raz stałem na kobiercu, nie byłem na żadnym. - Musisz mi wybaczyć to lekkie odrętwienie - mruknąłem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
- Wiesz, zostawiam miejsce na plany i intrygi. - Dotknęłam go palcem w czubek nosa. - Przecież planuje cie zjeść - powiedziałam słodko i ruszyłam we wczesbiej wskazanym kierunku.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Nie zamierzam się upijać do nieprzytomności. - Pokręciłam głową. - Nie martw się, bardziej od ciebie nie chciałabym wylądować znowu z kimś w łóżku. - Prychnęłam. - To szalone. Patrz, ludzie zaczynają tańczyć. Idź się bawić, a ja popilnuje, aby nikt tego nie ukradł.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Zaśmiałam się pod nosem.
- Spokojnie - mruknęłam. - Dopiero się zaczyna i... jestem pewna, że nie będzie tak źle. Chyba. Jeśli już, dosyć szalenie. - Skrzywiłam się i podążyliśmy w głąb sali, ale tylko ja widziałam ten wzrok Donny. Cholera, zajmij się Brandonem. - Zawsze można się później wycofać - zażartowałam.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Haha ja i taniec? To nie najlepsze połączenie.-prychnąłem. -Może poszukamy Arctu? Gdzieś tu musi być, a chciałbym z nim zamienić dwa słowa. -rozejrzałem się ale nigdzie nie dostrzegłem mężczyzny.
Offline
- O nie, a potem nie będziesz wiedziała co robić jak już mnie zjesz - mruknąłem rozbawiony, napotykając wzrok Donny. - Myślałem, że czekają nas kolejne przygody April, jak możesz? - zapytałem z tragizmem w głosie i nalałem jej do kieliszka szampana. - Tym się nie da tak szybko upić.
Offline
Złapałem ją za nadgarstek, gwałtownie okręcając, a następnie przyciągając bliżej siebie.
- To byłoby nieprzemyślane, Sammy - szepnąłem jej do ucha. Nie było tak źle. - Twoja przyjaciółka świetnie się bawi, a więc i my możemy, prawda? Proszę, przypomnij mi jej imię. - Zaśmiałem się cicho. - W porządku, dziwnie to zabrzmiało. Jestem na weselu, a nawet nie znam imienia Panny Młodej.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Uniosłam kieliszek w górę.
- Nie mam słabej głowy, więc nawet nie licz, że szybko się upije
No ale niech ci będzie. Następny wypad ty wymyślisz. Zgoda? - Posłałem mu pytające spojrzenie, a moja dłoń zawisła w powietrzu w oczekiwaniu.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline