Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2
Zostałam przyprowadzona do gabinetu tego świra. Wyrywalam im się przez cały czas.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
- Proszę, nie zwracaj uwagi na ten bałagan. - Wskazałem dłonią na martwego mężczyznę. - Niedługo przybędzie Nowa dostawa. Specjalnie dla ciebie, kochanie - wyjaśniłem spokojnym głosem i usiadłem na biurku, spoglądając na jej zakute dłonie. - Wybacz, to konieczność. Ale proponuję układ. Zainteresowana?
Offline
- Nie. Wypusc mnie.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Jej postawa mnie załamywała. Właściwie ona cała mnie załamywała.
- Proponuję ci wolność i pracę u samego szefa. Do tego kredyt zaufania i ochronę. Nadal odmawiasz? - Uniosłem brwi, przechodząc do sedna.
Offline
Zastanowilam się chwilę.
-Okey.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Moje oczy nieco się rozszerzyły.
- Wspaniale, skarbie - mruknąłem w końcu, stając za jej oparciem. Położyłem dłonie na jej ramionach i zacząłem lekko uciskać. - Jestem niezwykle rad z powodu twojego zaangażowania... - szepnąłem jej na ucho. - Ale musisz wiedzieć, że obowiązują tu pewne zasady. Za nielojalność surowo karzemy... - I w jednej chwili chwyciłem ją mocniej i popchnąłem ją na martwego mężczyznę, tym samym wsadzając jej głowę, tuż do rozprutego brzucha. - Spokojnie, to tylko etap przejściowy - powiedziałem, jak nigdy nic, głaszcząc ją po włosach. Byłem ciekaw ile wytrzyma wśród czyichś wnętrzności. - Jeśli będziesz grzeczna, możesz być pewna, że kary nie będą cię spotykać.
Offline
świr. Muszę się stąd wydostać.. od tego świra
Krew z wnętrzności martwego mężczyzny, zplywala mi na twarz i włosy, które zaczely się lepić do mojej twarzy. Leciała mi do oczu i ust.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Spojrzałem na zegarek, kiedy stwierdziłem, że minęło odpowiednio dużo czasu, wyciągnąłem ją. Spojrzałem na nią i ledwo widocznie się skrzywiłem.
- Masz coś na szyi. - Wskazałem palcem na własną, gdzie u dziewczyny wisiały jelita. - Cóż, kontynuując,liczę na to, że potraktujesz tę szansę poważnie. Inaczej nie będziesz pływać jedynie w czyichś wnętrznościach. - Wzruszyłem ramionami.
Offline
Zdjelam z szyi jelita i rzuciłam gdzieś na podłogę, jakby był to zwykły paproch lub coś w tym stylu.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
- Myślę, że się rozumiemy. Cudownie, kochanie. - Posłałem jej lekki uśmiech. - Jestem pewien, że się dogadamy. A teraz Bruce pokaże ci twój pokój. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona.
Właściwie lochy, to jedyne na co mogła liczyć. Zabawne, że nadzieja tak szybko pojawiła się w jej oczach.
Offline
Poszłam z Brucem do tego "pokoju". Choć lochy trudno nazwać pokojem. Teraz tylko jakoś się stąd wydostać..
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Strony: Poprzednia 1 2