Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
Odetchnęłam głęboko. Zabiję, zabiję, zabiję.
- To.. źle brzmi - stwierdziłam, podchodząc nieco bliżej, choć dalej nie siadając na krześle, bo chciałam po prostu wyjść. WYJŚĆ. - Poza tym, ta sprawa nie dotyczy prawdziwych problemów - zauważyłam. - Nie jest pan swatką ani nikim takim. Ma pan ważniejsze sprawy.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- To prawda - przytaknąłem. - Być może problem tkwi w tobie. - Zastanowiłem się. - Usiądź i opowiedz mi o tym - powtórzyłem.
Offline
- Naprawdę... Ja... - Przymknęłam na chwilę oczy, nie mając pojęcia co się właściwie dzieje.
To było dziwne. Mało powiedziane, jak można się upić i zrobić coś takiego.Ale to Donna, pewnie chciała pomóc. Biłam się z myślami w głowie przez wieczność i mogłabym dłużej. Agh.
- Co chce pan konkretnie wiedzieć? - zapytałam spięta i zdezorientowana.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Świetnie, Samantho. Bałem się, że wyjdzie z ciebie typowa blondynka. - Prychnąłem. - Opowiedz w czym tkwi problem, a raczej w kim. Ma dziewczynę? Żonę? Dzieci?
Offline
Nie wiesz czy ma dziewczynę, Sam.
- Dzieci nie ma. Na pewno - powiedziałam pewniejszym tonem. - Żony też. Nie wspominał nic o dziewczynie, więc... - Zacisnęłam dłoń mocniej. Ale.. co ja tak naprawdę wiedziałam? - To trudne - wyznałam.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Chwyciłem za notes. Narysowałam pośrodku białej kartki czarną kropkę i mniejszą, żółtą.
- To on, a to ty. - Wskazałem kolejno. Narysowałem prostą linię, łączącą tę dwójkę. - Co w tym trudnego?
Offline
- Jest tak - zaczęłam. - Po prostu... Nie potrafię. I nie wydaje mi się, że tej osobie spodobała by się zmiana nastawienia. Bycie przyjaciółmi, a kimś innym... To... Po prostu coś innego. A dodatkowo, zrobię z siebie idiotkę - powiedziałam, czując jak robię się czerwona na twarzy.
Stop. Koniec.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Więc lepiej dusić wszystko w sobie? Pozwolić, aby ta miłość zżerała cię od środka? - Westchnąłem. - Boże, nie pozwól mi abym stał się takim głupcem - mruknąłem do siebie i sięgnąłem do szuflady biurka po morfinę. Pośpiesznie ją zażyłem i wróciłem do dziewczyny. - Jemu może się nie spodobać, a ciebie będzie wykańczać z każdą następną minutą. Poza tym skąd masz pewność, że on również tego nie pragnie? Jak dla mnie sprawa jest prosta. Idziesz do niego i mówisz mu o swoich uczuciach.
Offline
- Jasne i co jeszcze? - Parsknęłam. - Masz dziewczynę, narzeczoną, kogokolwiek? - zapytałam, opierając się łokciami o biurko.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Spojrzałem na nią spod przymrużonych oczu.
- To ja tu zadaję pytania - odparłem poważnym tonem, rozkładając się na krześle. - Przedstaw mi swojego wybranka, Samantho.
Offline
- Nie rozumiesz - zaprzeczyłam. - Miałeś kiedykolwiek styczność z czymś takim? - odważyłam się zadać kolejne pytanie, choć z niejasną obawą.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Nie była taka, jak inni. Myślała. Dobrze.
- Miejmy nadzieję, że szybko to nie nastąpi - odparłem i zapanowała cisza, którą przerywały jedynie nasze oddechy. - Twoja przyjaciółka myśli, że ci pomogę, więc niech tak będzie. - Westchnąłem. Wziąłem kartkę papieru. - Mamy dwie opcje. Albo z nim będziesz, albo musisz się odkochać. Wybór należy do ciebie, mam nadzieję, że do następnego spotkania go przemyślisz. - Podałem jej kolejny termin.
Offline
Skinęłam głową i wstałam. Świetnie, koniec. Donna, nie żyjesz.
- Z pewnością. W takim razie... Do następnego spotkania - powiedziałam i powoli ruszyłam w stronę drzwi.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Bądź rozsądna. Nie zamierzam marnować swojego czasu na osoby, które robią sobie z tego żarty. Zwłaszcza, że to nie jest zabawa. - A ty masz coraz mniej czasu.
Offline
- A wyglądam jakbym żartowała? - zapytałam, odwracając się w jego stronę z wyczuwalną dawką ironii. - Zdaję sobie z tego sprawę. Naprawdę. Ale to jest też trudne, tym bardziej, że zostałam przysłana przez tak zwany "przypadek". - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - Do widzenia.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Więc się postaraj, aby "przypadek" więcej nie decydował o twoim życiu. To mają być twoje decyzje. - Przypomniałem jej, spuszczając wzrok na notatki. - Do widzenia.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5