Nie jesteś zalogowany na forum.




Offline


Zapukałem do drzwi gabinetu przyjaciela Warda.
Nie potrzebny mi psychiatra.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Offline


- Wejdź - odparłem, przeglądając notatki od Warda. Uniosłem wzrok na faceta. - Nadwrażliwy Aleksander z zachowaniami nadopiekuńczonego brata i próbami samobójczymi? - spytałem dla pewności. Ponownie mu się przyjrzałem. Tak, to zdecydowanie on.

Offline


-Nie jestem Nadwrażliwy. I nie przypominam sobie żadnej próby samobójczej.-Usiadłem na przeciwko mężczyzny.
Offline


Przewróciłem oczami.
- Jestem tu po to, aby ci pomóc, więc na nic twoje maskowanie problemów. - Zmierzyłem go poważnym wzrokiem. - Zacznijmy twoją terapię, Aleksandrze. Proszę, opowiedz mi o swoim problemie. - Ponagliłem go ręką, sam sięgając po notatnik.

Offline


-Nie potrzebuję pomocy, nie maskuje ich i nie będę opowiadać o swoim prywatnym życiu tobie.
Offline


- Co jest nie tak z twoją siostrą, hm? Choruje na coś i nie chcesz, aby ktoś się o tym dowiedział? - Odchyliłem się na krześle. Jego twarz niczego nie zdradzała, prócz rzecz jasna rozjeżdżonego wzroku, który z każdym moim dalszym słowem się oddalał. - A może ty ją kochasz? - Nie spuszczałem z niego oczu.

Offline


-Z nią wszystko w porządku. I wiadomo że ją kocham. To moja siostra.
Offline


Pokręciłwm głową.
- Nie, Aleksandrze. Wiesz o jaki sposób mi chodzi - wytłumaczyłem, rejestrując wszelkie emocje, które ukrywał. - Czy ona o tym wie? Co o tym myśli? Jestem pewien, że nie będzie zadowolona tym faktem, więc dusisz to w sobie, co cię wewnętrznje wykańcza. - Mężczyzna milczał. - Och, daj spokój. Nie zachowuj się, jak ciota i przyznaj się, jak prawdziwy facet.

Offline


-Nie kocham jej w ten sposób.
Offline


Podniosłem się w górę i zacząłem oglądać pomieszczenie, jakbym znalazł się tu pierwszy raz. Przystanąłem przy szafie, z której wyciągnąłem dobrze znane mi narzędzie. Stanąłem za mężczyzną i ni stąd ni z owąd walnąłem go kijem przez plecy.
- Kłamiesz - powiedziałem, jak nigdy nic i oparłem się o biurko. Zacząłem machać laską w tę i we w tę.

Offline


-Al! Powalilo Cię?!-Krzyknąłem.
Offline


- Ciebie powaliło za miłość do własnej siostry. - Prychnąłem i wycelowałem laską w jego twarz, zatrzymując między oczami. - Więc na tym polega twój problem? Obawiasz się, że cię zostawi? - dopytywałem, domyślając się wszystkiego. Nie pierwszy raz widziałem takie przypadki.

Offline


-Adoptowanej siostry.-Poprawiłem go.
Offline


Opuściłem laskę zadowolony. Teraz wyprowadź go z tego błędu, Nathanielu. Wróciłem za krzesło, zakładając nogę na nogę.
- Opowiedz o niej. Chcę wiedzieć, co ma w sobie takiego wyjątkowego.

Offline


-Nie.
Offline


- Nie bądź zachłanny, Aleksandrze. - Upomniałem go. - Traktujesz ją jak swoją zabawkę. Ktoś ma ochotę na zabawę z nią, a ty stawiasz barierę nie do pokonania. - Zmrużyłem oczy. - Słowa ci nie zaszkodzą. Zwłaszcza, że masz ochotę o niej mówić. Nie zaprzeczaj, że wcale tak nie jest, bo znam prawdę.

Offline


-Nie traktuję jej jak zabawki. I nie będę ci o niej nic mówić.
Offline


- Traktujesz - powtórzyłem dobitniej. - I nie idź w zaparte, nic ci to nie da. - Mężczyzna milczał, a ja uniosłem w górę swoją laskę. - Aleksandrze, rozmawiaj ze mną. Nie zamykaj się na świat, nie bądź głupcem, do którego ci niedaleko. - Westchnąłem.

Offline


-Czego nie rozumiesz w zdaniu ze jej nie traktuję jak zabawki?-Wstałem i zabrałem mu tą jego laske.
Offline


- A ty czego nie rozumiesz w zdaniu 'Pozwól jej żyć?' - Kopnąłem go w kolano, gdzie się zgiął w pół i upadł na ziemię. - Tak lepiej - skwitowałem i odebrałem swoją własność. - Powinienem wspomnieć, że nie lubię, gdy ktoś dotyka moich rzeczy.

Offline


-Pozwalam jej żyć!-Patrzyłem na niego z wyrzutem.
Offline


- Po raz kolejny się mylisz. Zaczynam myśleć, że twoje życie jest błędem. - Spojrzałem na niego z żalem.

Offline


Wywrocilem oczami.
-Mogę już iść?
Offline


Na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.
- O nie nie. My dopiero zaczynamy - oświadczyłem rozentuzjowanym tonem i podszedłem do drzwi, zamykając je na klucz. Włożyłem dłonie w kieszenie. - W jakimś celu tu przyszedłeś. A ja jestem tu po to, by ci pomóc.

Offline