Nie jesteś zalogowany na forum.
-Zostałem zmuszony przez Arti. Nie miałem celu tu przychodzić.
Offline
- Twoja siostra nazywa się, Arti? Przyjemnie się wymawia. - Czekałem na jego reakcję. - Od czego to skrót? - dopytywałem. Facet nie był skory do rozmowy, zachowywał się, jak teraźniejsza gimbaza.
Offline
-Od Artemi.-Patrzyłem na mężczyznę.
Chce Już do domu.
Offline
- Wspaniale. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiał się z nią niezwłocznie skontaktować i porozmawiać o twoich dolegliwościach. - Stanąłem w rogu pomieszczenia. - Rozmowy z członkami rodziny są zawsze efektywne.
Offline
-Niby o czym chcesz z nią rozmawiać? Nie mam żadnych dolegliwości.
Offline
Przewróciłem oczami.
Idiota. Nie wykrył podtekstu w moim zdaniu.
- Dobra. Zrobimy to inaczej. - Klęknąłem przed nim. - Ona cię nie chce, koleś. Znajdzie sobie innego, jeśli już tego nie zrobiła. Wyprowadzi się, będzie miała dzieci i kochała innego, a ty zostaniesz sam. Powiedz mi, czy przez te wszystkie lata nie wpadła ci inna do głowy? Musisz się uwolnić od Artemii.
Offline
-Nie musisz mi tego mówić, wiem o tym doskonale. I żadna mi nie wpadła.
A April?
Offline
- Nie uwierzysz w to co mówisz, dopóki nie zobaczysz tego na żywo. - Poklepałem go po ramieniu i wstałem. - Nie bądź debilem i znajdź sobie kogoś innego. Za kilka lat nie będziesz już taki młody i pi... Dobra. Teraz też nie jesteś piękny. - Skrzywiłem się. - Cieszę się, że wpadłeś. Wyleczymy cię z twojej obsesji. - Mrugnąłem do niego i podszedłem, aby otworzyć mu drzwi. - Na dzisiaj to tyle.
Offline
-Nie mam obsesji. I więcej tu nie przyjdę.-Wyszedłem z pomieszczenia.
Offline
Pokręciłem głową rozbawiony.
- Wrócisz tu. Tacy, jak ty zawsze wracają. - Prychnąłem i zamknąłem za nim drzwi.
Offline
Zapukalam do drzwi gabinetu z którego wyszedł Aleks. Był zły trochę. Pewnie będzie teraz leżał w łóżku z swoimi kotami...
Offline
Dzisiaj się już nikogo nie spodziewałem, więc byłem zdziwiony. Wyprostowałem się na krześle i zawołałem "wejść", być może nieco zirytowanym głosem.
Offline
Weszłam do pomieszczenia.
-Cześć-Uśmiechnęłam się.-Jestem Artemia White.
Offline
Ach, więc to ta biedna dusza.
- Przyszłaś w sprawie swojego brata, prawda? - Domyśliłem się.
Offline
-Tak... Cos sie stało? Był strasznie zły...
Offline
- Domyślam się, że ma taki wyraz twarzy przez całe życie. - Prychnąłem. - Siadaj. Porozmawiamy o jego problemie, czytaj tobie. - Postanowiłem nie owijać w bawełnę.
Offline
-Nie ma tak od zawsze... Raczej od jakiś 5 lat...-Westchnęłam. -Ja jestem problemem? W jakim sensie?
Usiadłam na przeciwko chłopaka.
Offline
Spojrzałem na nią i odechciało mi się żyć.
- Nieważne. Opowiedz o tym, jak wygląda to z twojej perspektywy. - Sięgnąłem po butelkę wody spod biurka.
Offline
-Noo... Był raczej bezuczuciowy i bezemocjonalny w stosunkach z innymi, ale ze mną był raczej szczęśliwy, strasznie nadopiekuńczy... I zazdrosny o każdego..
Offline
Zamrugałem kilka razy szybciej, załamany. Odłożyłem wodę na bok, rezygnując z picia.
- Na co ci to wygląda?
Offline
-Na miłość. Zwykłą, jaką obdarza się drugą osobę...
Offline
Odetchnąłem z ulgą.
- Brawo ty. - Klasnąłem w dłonie i upiłem łyk wody. - Co zamierzasz z tym zrobić?
Offline
-Znaleźć mu dziewczynę, aby mnie zostawił?
Offline
- Znajdź sobie chłopaka. Zadziała prędzej niż w drugą stronę - zasugerowałem. - Facet nie chce się od ciebie odczepić.
Offline
-Żeby to takie proste było-wywrocilam oczami.
Offline