Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
Spojrzałam na dziewczynę w którą weszłam.
-Mówi to osoba której pomogła by jedynie śmierć. Choć i to by ci nie pomogło z wyglądem. Powinno się Ciebie zakopać głęboko pod ziemią by nikt nie musiał oglądać twojego ryja.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
- Tto.. tajne informacje. Nie mogę ich mówić byle komu - powiedziałam trzęsąc się. - Błagam, nie mogę się rozchorować, jest strasznie zimno. - A Donna tam stała i zaśmiewała się do łez.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Zacisnęłam dłonie w pięść. Próbowałam się opanować, ale nic z tego. Z całą złością ruszyłam na nią, popychając ją w tył.
- Zaraz ty będziesz wąchać kwiatki od spodu - warknęłam wściekła.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Zaśmiałam się.
-A chcesz się przekonać?-Uśmiechnęłam się i walnęłam dziewczynę w twarz. Usłyszałam odgłos lamanych kości.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
- Pracujecie razem? W jakiejś korporacji? - dopytywałem i powoli wyszedłem z wody. - Zaraz się rozgrzejesz w tłumie. Albo zadzwonie do Warda, aby cię odebrał, bo wątpię, aby Donna szybko stąd wróciła. - Posłałem w jej stronę szeroki uśmiech.
Offline
Ponownie odrzuciło mnie do tyłu. Poczułam metaliczny posmak, no i krew na palcach. Zamrugałam kilka razy szybciej.
- Cholera, nie żyjesz suko - warknęłam i złapałem za jej włosy, ciągnąc w tą i we w tę. Wokół nas zrobiło się dość spore kółko ludzi, więc nie miałam zbytnio jak się ruszyć. Usiadłam więc na niej, uprzednio podcinając nogi, i zaczęłam okładać jej twarz.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Złapałam za jej nadgarstki i wymrecilam ręce. Uwolnilam się i wyczolaglam spod niej. Kopnelam ją w brzuch z całej siły.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Splunęłam krwią o ziemię. Na szczęście treningi nauczyły mnie wiele. Wstałam chwiejnym krokiem i wyciągnęłam dłonie wbite w pięści przed siebie. Stałam tak przez chwilę, próbując nabrać powietrza.
- Cholera, co jest z tobą nie tak? - Skrzywiłam się i ponownie złapałam ją za włosy. Tym razem pociągnęłam ją w stronę barierek i z całej siły uderzyłam jej twarzą o nie. - Nigdy więcej nie zadzieraj ze mną suko - warknęłam, dotykając nosa, który cholernie bolał.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- George, on pewnie ma co robić. Albo ktoś do niego przyszedł - Wyrzuć tę myśl z głowy, dobrze? Podoba ci się ta wizja, na pewno.
Upadłam do wody. Nie było to aż tak głęboko. Może do kolan jakiejś wysokiej osoby. Już miałam się wynurzyć. Już... gdy coś zobaczyłam i zmartwiałam. Jak najszybciej się wynurzyłam. Było mi strasznie zimno i poczułam łzy w oczach. Co to było?! Nabrałam głębokiego oddechu, choć nie wiedziałam czy byłam w stanie oddychać. Stałam w mokrym ubraniu, w mokrych włosach z przerażeniem wymalowanym na ustach.
- Ge.. George... - wykrztusiłam z siebie.
Na dnie to było. To było. Coś bez kończyn z... Muszę obetrzeć te łzy.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Byłam na granicy wytrzymałości. Gdyby nie ludzie patrzący na nas, dziewczyna była by już martwą. Popchnelam ja z całej siły i dziewczyna upadła.
-Gdyby nie ci ludzie, bylabys teraz martwa-Wysyczalam w jej stronę i odeszłam.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Myślałem, że udawała. Że z nami w coś pogrywała, ale dostrzegając to przerażenie... Podszedłem bliżej, odsuwając Sammy za siebie. Gdy dotarłem... zobaczyłem to... zastygłem. Przełknąłem wielką gulę w gardle.
- Sammy, chwyć Donne za dłoń i trzymajcie się razem! - krzyknąłem, wyciągając telefon. Trzęsły mi się ręce? Cholera.
Offline
Leżałam wycieńczona na ziemi. O co jej chodziło? Cholera, mój nos. Musiałam go opatrzyć. Musiałam stąd wyjść. Musiałam ją znaleźć... Musiałam zrobić tyle rzeczy, a jedynie leżałam z zakrwawioną koszulką.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Idź. Spokojnie, już dobrze, zaraz będzie dobrze. Weź Donnę. Spokojnie. Była.. upiła się gdzieś.
Siedziała na ławce chichocząc wesoło. Musiałam się stąd wydostać. Nie mogę tu być. Nie dam rady. Objęłam się ramionami i otarłam kolejne łzy, a potem znów... miałam wrażenie... Sammy, skończ. Będzie dobrze.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Zadzwoniłem na policję. Miałem czekać. Wyszedłem przed imprezę, próbując się ogarnąć. To... Jezu. Przeczesałem włosy palcami. Byłem zdenerwowany, a nawet nieźle nastraszony.
Offline
- Jest sprawa, Forester - rzucił Jason. - Jedziemy, psychopatka na wolności.
***
Wysiadłem z wozu policyjnego i ruszyłem na przód.
- Rozstąpić się! - wołał mężczyzna i odgonił ludzi.
Impreza skończona. Nagle zauważyłem naszą zgubę. Wyciągnąłem pistolet i wycelowałem w dziewczynę.
- Zatrzymaj się - rozkazałem.
Offline
Spojrzałam na faceta, który do mnie mówił.
To ten z lasuu... Mam przejebanee
Celowal we mnie.
-No strzel we mnie.-Patrzyłam mu w oczy, podchodząc powoli.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
- Będę musiał to zrobić, jeśli nie będziesz stała spokojnie - powiedziałem z powagą, a z tyłu podszedł do niej Jason i zakuł w kajdanki.
- Pojedziesz z nami i odpowiesz na kilka pytań - odparł mężczyzna i popchnął ją do przodu.
Offline
Odwrocilam się do długiego policjanta. I kopnelam go w krocze.
-Nie dotykaj mnie.-Warknęłam i poszłam w stronę radiowozu.
-Zepsuliacie cała zabawę.
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Jason skulił się z bólu, ale wstał i wycelował w nią paralizatorem.
- A teraz podnieś wariatkę i zawieź do psychiatryka.
- Pytania - upomniałem się.
- Jebać pytania, uderzyła mnie. Nie odpowie. Błagam się. Jedziemy.
Wiadomość dodana po 11 h 22 min 05 s:
Jason odjechał z psychopatką, a ja zostałem, aby sprawdzić świadków. Zauważyłem na ławce dwie dziewczyny. Jedna zwijała się ze śmiechu, a druga cały czas się trzęsła.
- Szeryf Forester - przedstawiłem się. - Wybaczcie za taki moment, ale jest potrzebne parę odpowiedzi.
Offline
- Skarbie... - zaczęła Donna z głośnym śmiechem, ale uciszyłam ją i szybko otarłam łzy z twarzy.
- Niech pan mówi - powiedziałam łamiącym się tonem.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Widziałyście może już na początku kogoś niepokojącego? - zapytałem spokojnie, choć... nigdy nie mogłem przyzwyczaić się do uczucia bycia oazą, gdy panował chaos. - I gdzie dokładnie znajdowały się zwłoki?
Offline
- Koleś! - krzyknęłam. - Ona płacze. Płacze. - Parsknęłam, staczając się z ławki na piasek. - Wyślijcie FBI!
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
- Moja koleżanka jest... pijana - wyjaśniłam, próbując się uspokoić. - Odpowiadając na pytania, nie, nie widziałyśmy nikogo. Ciało.. to nie było ciało. Nie miało kończyn. Wyglądało strasznie - dodałam ciszej, zaciskając palce. - Tam przy molo. - Przełknęłam gulę w gardle.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Miało coś... szczególnego? Cokolwiek? - Uniosłem brwi i zapisałem wszystko w notesie.
Offline
- Rozbebeszone - mruknęła nieprzytomnie Donna.
Zrobiło mi się niedobrze.
- Niech pan... wybaczy - powiedziałam roztrzęsiona i owijając się szczelniej mokrym ubraniem, ruszyłam do przodu.
Co mam teraz zrobić? Gdzie mam pójść? Przecież Donna jest pijana.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4