Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
- A myślałam, że większość ludzi to irytuje. - Skrzywiłam się. - Spokojnie, wszystkie podteksty już przerobiłam, ale ty mówisz wyjątkowo uroczo. I popatrz, to też brzmi kijowo, więc nie jesteś sam! - Zaśmiałam się pod nosem. - Iii... nie. Nie jestem pijana, żeby nie było. Choć kto wie, może dolali mi coś do wody. - Zastanowiłam się. - A ty, przyszedłeś sam?
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
Prychnęłam i jedynie obrzuciłam ją nienawistnym spojrzeniem. Następnie obróciłam się na stołku, twarzą do tłumu. Nie widziałam znajomych twarzy. Może to i dobrze? Tak, to wspaniale.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Roześmiałam się i duszkiem wypiłam jeden z drinków, jednocześnie płacąc za trzy napoje. Drugą whisky z colą wcisnęłam do ręki blondynce, a żeby nie słyszeć więcej prychają, przecisnęłam się pod scenę.
אני גר בדרך שלי, אני קובע את הכללים
Offline
Zmrużyłam oczy i odprowadziłam ją wzrokiem pod samą scenę. To było dość... dziwne.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Dlatego to ważne, by pilnować swojego drinka cały czas. - Wywróciłem oczami z cichym westchnieniem. - I jak już wspominałem, szukam towarzystwa, i tak, przyszedłem sam. Za to twoja przyjaciółka nadal się nie odnalazła - wymamrotałem i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu dziewczyny, nie wiedząc nawet, jak ona wyglądała. Zabawne.
Offline
- Jasna cholera, Donna, zabiję cię - wymamrotałam, przeciskając się przez tłum, prosto do samej sceny. - Jaja sobie ze mnie robisz? Dobrze wiesz, że... - Teraz przyjrzałam się dokładnie. - To ten twój kuzyn?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Widzę, że dojechałaś do domu bez szwanku dziś też będziesz taka zabójcza? - spytałem, dosuadając się do dziewczyny, którą jakiś czas temu spotkałem w klubie.
Offline
Zlustrowałem blondynkę, która przed chwilą stanęła obok mnie.
- Donna, twoja przyjaciółka się znalazła. - Powitałem ją szerokim uśmiechem. - I nie, jestem George. Nie kuzyn. Randomowy chłopak spotkany na imprezie. - Parsknąłem.
Offline
Spojrzałam w bok, gdzie moja twarz wykrzywiła się w grymasie.
- Znowu ty. - Wetschnęłam. Skosztowałam drinka postawionego przez nieznajomą. - Nadal nie ściąłeś włosów - rzuciłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- All... - Zatkałam jej usta.
- Spokojnie, kochanie. Zaraz będzie Nirvana. - Uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Kurt Cobain umarł, Donna - stwierdziła nienawistnym wzrokiem.
Czyżby kłopoty w raju?
- A więc tak, Sammy, George, George, Sammy! I wszystko to tutaj. Świetnie.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
- Och. - Pokiwałam głową, choć dalej byłam zła na Donnę. Miała brać niedługo ślub. ŚLUB.
Spojrzałam na chłopaka i od razu miałam jakby... odbicie.
- Przypominasz mi kogoś, George - stwierdziłam.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Wkrecilam się w imprezę na plaży i zaczęłam szukać, jakiegoś głupiego człowieka do zabicia. Po kilku minutach zauważyłam chłopaka ze wcześniej z jakąś dziewczyną. Obok niego zataczal się jakiś pijak. Wyszedł spod sceny i ruszył w kierunku plaży. Poszłam za nim.
-Cześć-Powiedziałam. Odwrócił się a wtedy wbilam mu nóż w brzuch. Padł na ziemię, a ja usiadłam na nim.
-Teraz się pobawimy-Zachichotalam.
Wzięłam jego rękę i zaczęłam powoli odrywać mu paznokcie. Mężczyzna krzyczał i błagał abym przestała. Wywrocilam oczami i odcielam mu język.
-Od razu lepiej.
Zaczęłam odrywać mu palce, następnie dłonie, przed ramię. Druga ręka tak samo. Wszędzie było mnóstwo krwi. Podnioslam się i sciagnelam mu buty. Zrobiłam z jego nogami dokładnie to samo.
Boże, jak ja za Tym tesknilam!
Następnie wyjęłam z torby wybielacz i polalam go. Podpaliłam.
-Podoba się Maria?-Spytalam się mojej przyjaciółki. /wymyślonej! Pamiętajcie shizofremia!/
Zaczęła krzyczeć z radości. Ugaslam go i zaczęłam zdzierac skórę przy okazji każdą ranę polewajac alkoholem. Jeszcze trochę żył, ale już niedługo zdechnie.
-Teraz pozbędziemy się twoich oczu.
Wyjęłam jego gałki oczne i rzuciłam za siebie. Zadowlona wstałam i wytalam brudne od krwi ręce o spodnie.
Ostatnio edytowany przez Claudia Gabriella Russo (2017-08-12 21:54:57)
A Kto Umarł Ten Nie Żyje
Offline
Automatycznie moja dłoń sięgnęła do włosów.
- Mhm , to prawda. W najbliższym czasie jedbak tego nie zrobię. Ale wiesz co chce zrobić w najbliższym czasie? - spytałem nachylając się w jej stronę. - Poznać twoje imię - szepnąłem.
Offline
Uniosłem brwi.
- Doprawdy? Cóż, mam brata. Mówią, że jesteśmy podobni, ale ja tam nic nie widzę. - Wywróciłem oczami. - Jedynie więzy krwi, ach. To ja się teraz rozgadałem. - Parsknąłem. - Jak się bawisz, Sammy?
Offline
- Przykro mi, że nie jestem kolejną, która ulega twojemu urokowi. Przed chwilą siedziała tu taka jedna. Ewidentnie kogoś szukała. - Zmrużyłam oczy, szukając jej w tłumie. - Ostrzegam. Wyglądała, jakby coś ją przejechało. - Skrzywiłam się, dopijając drinka.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Brat? A jeśli... nie. Na pewno nie. A może jednak?
- Cóż, bawiłabym się świetnie, ale chyba nie lubię tłumów - wyznałam, cały czas gromiąc wzrokiem Donnę. - A ty? Jakieś ciekawe zajęcie? Zespół?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- A ty nadal niezainteresowana? - zgadywałem. - Chciałem poznać twoje imię. Nie musisz ulegać mojemu urokowi - zaśmiałem się.
Ostatnio edytowany przez Dylan Walsh (2017-08-12 22:07:04)
Offline
Pokręciłem głową.
- Polubiłem zespół tego całego Harolda, czy jak mu było. Wybacz, Donna. Nie mam pamięci do imion, więc z góry przepraszam za przekręcenie jego imienia, jeśli to zrobiłem. - Skrzywiłem się. - Niech zgadnę, zaciągnięta przez przyjaciółkę? - powiedziałem szeptem do niej, lecz chyba nie wyszło. Roześmiałem się w głos.
Offline
- Posłuchaj mnie koleś. Jeśli ci je zdradzę, będziesz miał łatwiejszą drogę do znalezienia mnie. Więc po co mam ci ułatwiać cokolwiek w życiu? - Uśmiechnęłam się słodko.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Już cię uwielbiam - stwierdziłam. - Dokładnie Herold Edward Styles. I słuchaj, ona po prostu jest nolifem, więc musiałam coś zrobić. Oglądała by pewnie to całe "Supernatural". - Wywróciłam oczami. - Ale, że nie ma tu jej crusha, to siedzi taka samotna i czeka aż nadejdzie cud.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
- Donna to niepra... - uciszyła mnie.
Westchnęłam tylko.
- Po prostu...
- On chyba rozumie, Sammy. Jak mu było? Coś na W? - spytała.
- Nie słuchaj jej. - Wywróciłam oczami. - Upiła się.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Westchnąłem ciężko, opróżniając szklankę z alkoholem.
- Nie mam ochoty bawić się w chowanego. Wolał bym dostać twój numer. - Rzuciłem jej znaczące spojrzenie. - Jesteś potwornie spięta - zmieniłem szybko temat. - Masz jakiś problem? Na przykład ze sobą? Może dręczy cie alkohol? - zaproponowałem lekko rozbawiony.
Offline
Uniosłem brwi wyżej.
- Okey, czyli Sammy jesteś zajęta - powiedziałem teatralnym szeptem. - Swoją drogą imiona na W są bardzo ciekawe. - Zamyśliłem się. Stop, George. Jesteśmy tutaj. Na imprezie. Nie tam. - A ty, Donna. Przyszłaś z powodu koncertów, czy aby również się rozerwać?
Offline
- Powiem ci, że to i to. - Zaśmiałam się. - Zaraz chyba Harry pójdzie, ale przyjdą kolejne zespoły. Masz może coś ciekawego na myśli? - spytałam ciekawsko. - Za tego Harolda możesz zostać moim ziomkiem. Chyba, że kombinujesz w czymś innym. - A Sammy ciągle gromiła mnie wzrokiem nie wiem nawet czemu, bo przecież to nie było nic złego, a zwykła rozmowa.
Ostatnio edytowany przez Donna Masterman (2017-08-12 22:30:06)
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
- Moim problemem jesteś ty, kolego. - Prychnęłam. Odstawiłam kieliszek na ladę. - Przez ciebie po raz drugi muszę zmienić miejsce. - Skrzywiłam się i zeskoczyłam ze stołka. Odeszłam kilka metrów w przód, jednak przede mną stanęli ci dwaj goście z baru.
- Spierdalaj, koleś - burknęłam i chciałam przejść obok, uderzając go w ramię, ten jednak odepchnął mnie w tył.
- Nie tak szybko dziecinko. - Zarechotał, a we mnie aż się gotowało.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna