Nie jesteś zalogowany na forum.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Drżącymi rękoma odpaliłam papierosa i objęłam się mocniej swetrem. Cholera. Od dawna nie popadałam w takie stany, zwłaszcza teraz.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Spacerowałem po Klifie, gdy zauważyłem Collins. Podszedłem do niej.
-Czyżby chciałaś skoczyć?
Offline
- Spierdalaj, White. - Nawet nie obrzuciłam go spojrzeniem. Zaciągnęłam się mocniej. - Pierwsza tu byłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-No i co z tego. Też mogę tu być.-Spojrzałem w dół na skały i morze.
Może ją zrzuce, pozbede się problemu..
Wiadomość dodana po 01 min 01 s:
/Słyszałeś że z problemami należy się przespać *lenny* xD/
Offline
Odeszłam na drugą stronę klifu. Musiałam się opanować, a ten frajer musiał stąd iść. W tej chwili.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Co tak uciekasz? Moja zajebistosc Cię odstrasza?-Poszedłem za dziewczyną.
Offline
Wywróciłam oczami.
- Idź sobie. Nie rozumiesz? Odejdź, White - wysyczałam i zgasiłam niedopałek. Odpaliłam kolejnego.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Nie mam zamiaru iść.-Patrzyłem na dziewczynę.
Offline
- W takim razie ci pomogę - warknęłam, włożyłam papierosa do ust i zaczęłam go pchać rękoma w dół. - Spier-da-laj - powrórzyłam głośniej, bardziej załamującym tonem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Stałem nie wzruszony i powstrzymywałem się od tego aby się nie zasmiac. Nie wytrzymałem długo i zacząłem się śmiać z dziewczyny.
Offline
- Co cię tak kurwa bawi, hę? - wyrzuciłam oburzona. - Schudłbyś trochę, a nie.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Ty mnie bawisz. Twoje zachowanie... Poza tym nie moja wina ze jesteś tak słaba, że nie potrafisz mnie popchnac.-Poczochrałem ją po włosach.
Offline
- Jeszcze raz to zrobisz, a dostaniesz w twarz - zagroziłam i sama zaczęłam schodzić z klifu. Musiałam znaleźć mowę miejsce, gdzie mogłam być tylko ja.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Szedłem za dziewczyną.
-Jesteś za niska aby mnie uderzyć Collins-Znów ją poczochrałem po włosach.
Offline
Nie wytrzymałam. Odwróciłam się i zaczęłam z całej siły walić go pięściami po klatce piersiowej.
- Odwal się, White - syknęłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Złapałem Murph za nadgarstki i odsunałem je od siebie.
-Nigdy się od Ciebie nie odwale.
Offline
Poczułam dziwne uczucie. Uczucie, którego nie chciałam czuć.
- Z takimi wyznaniami nie do mnie, White - warknęłam i kopnęłam go w krocze. Puścił moje nadgarstki, a ja rzuciłam się biegiem przed siebie w las. Co to miało być? Murph. Spanikowałaś. Oblał mnie zimny pot. Nie.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Och, to miejsce było by idealne na zdjęcia. Piękne, interesujące... cudowne! Uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam z torby aparat, a później lekko pochyliłam się, aby odpowiednio wycelować w widok.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
Siedziałem pod drzewem i odpoczywałem po bieganiu. W międzyczasie pojawiła się jakaś rudowłosa dziewczyna i zaczęła robić zdjęcia. Na jej twarzy malowało się wręcz uwielbienie. Miło się na nią patrzyło.
- Piękny widok, no nie!? - zawołołałem, zwracając na siebie jej uwagę.
Offline
Gwałtownie się odwróciłam, gdy usłyszałam głos skierowany w moją stronę i ściągnęłam zawieszkę aparatu z szyi.
- To prawda! - odkrzyknęłam. - A teraz... kim jesteś męski głosie?! - Zaczęłam powoli iść w stronę, gdzie usłyszałam dźwięk.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
- Jestem niesamowicie fajnym facetem. Pasuje jak ulał do tego miejsca - stwierdziłem. Wstałem, pociągając czoło. Koszulka nieco kleiła się do mojej skóry. - Ale możesz mówić mi Dylan - dodałem, uśmiechając się, kiedy oczy dziewczyny w końcu mnie odnalazły.
Offline
Podbiegłam w jego stronę prawie, że wywalając torbę na ziemię.
- Dylan - wymamrotałam pod nosem. - Znałam kiedyś jednego. Strasznie miły koleś. Donna jestem - przywitałam się z uśmiechem na twarzy. - Odpoczywasz? - zapytałam od razu.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
Kiwnąłem głową.
- Sobotni, piękny poranek. Nie można tego zmarnować - stwierdziłem, opierając dłonie na biodrach. - Biegałem, a nogi poniosły mnie tutaj. Widze, że ty też nie marnujesz dnia, Donna. - Wskazałem na aparat.
Ostatnio edytowany przez Dylan Walsh (2017-08-11 12:38:09)
Offline
- Pewna osoba poprosiła mnie o zrobienie zdjęć do jej albumu, bo nie mogła tutaj być - wytłumaczyłam. - Nie mogłam jej odmówić, ale średnio się na tym znam. Znacznie bardziej wolę pisać. To jest odprężające. O! Tutaj można zaczerpać idealnych inspiracji - ciągnęłam dalej. - Jeśli mieszkasz od dawna w San Francisco, zazdroszczę. Tutaj jest genialnie. - Rozejrzałam się jeszcze kilka razy.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline