Nie jesteś zalogowany na forum.
- Za to ty nie wydajesz się być interesujący - syknęłam. - Bądź nachalny, gdzie indziej, facet. Dobrze wiem, co muszę zrobić - dodałam dumnym tonem, lecz w jednej chwili ręka tak mnie zapiekła, że niemal nie upadłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Posłuchaj, nie chodzi mi o to, żeby cię w jakikolwiek sposób poderwać - przyznałem i znów na nią zerknąłem. - Chodź. Pomogę ci wstać i przejdziemy się do szpitala, a później cię zostawię, okej? - zapytałem w miarę spokojnie.
Offline
Resztkami sił uniosłam dłoń do góry i przywaliłam mu w nos. Następnie padłam na kolana. Cholera, to nie był krab. To jakaś pieprzona hybryda.
- Mam ci wytłumaczyć jeszcze jaśniej? Spierdalaj koleś.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Tego się w zasadzie nie spodziewałem. Podniosłem się z piasku i odetchnąłem, czując jak zaraz zacznie lecieć krew. Awesome.
- Jasne. Zrozumiałem. - Odsunąłem się od niej na bezpieczną odległość i sprawdziłem ten środek w torbie czy aby na pewno tam jest.
Offline
- Jeśli umrę przez ciebie, zrobię ci takie paranormal activity, że się posrasz, koleś - mruknęłam, ledwo patrząc na oczy. Jadowity....? Cholera.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Nie no luzik. Duchy, demony... Aniołów brakuje. - Machnąłem ręką.
A gdy się odwróciła, szybko wyciągnąłem ten środek ii... chyba się udało.
Offline
- Nie martw się, na pewno nim nie zostaniesz - mruknęłam, będąc na wpół śpiąca. - Co ty mi poda... - Nie dokończyłam. Upadłam twarzą w piasek.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Szybko podniosłem dziewczynę i przewiesiłem ją sobie przez ramię. Droga do pielęgniarki nie była jakoś długa, więc po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu.
- Och, świetnie. Jeszcze parę minut i mogłaby skończyć w piachu. - Westchnęła i zaczęła szukać odpowiednich leków.
Offline
Dlaczego widziałam Aleksa jako żywą tarczę i mnie kilka metrów dalej z karabinem?
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Zaraz powinna się obudzić - odparła kobieta. - Potrzebuje trochę czasu. To była dosyć trująca odmiana.
Skinąłem głową i oparłem się o kozetkę lekarską wciąż czekając. Nie że coś, ale mogłeś iść na prawo.
Offline
Podniosłam się gwałtownie do góry, kiedy ktoś przyłożył mi pistolet do skroni i pociągnął za spust. Postać była zamaskowana, nie rozpoznałam jej. Jedyne kto mi przychodził do głowy to ten idiota Aleks... Trzeba go zabić.
- To ty. - Wskazałam palcem na mężczyznę po drugiej stronie. Wciąż szybko oddychałam. Za szybko.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Uniosłem brwi, a pielęgniarka dyskretnie powiedziała "dochodzi do siebie".
- Wszystko okej? - zapytałem niepewny.
Offline
Automatycznie powędrowałam wzrokiem do ręki, gdzie zrobiła się już paskudna rana. Posłałam mu mordercze spojrzenie i zeskoczyłam z łóżka. Jedyne czego nie przemyślałam, to wciąż działającego w pewnym stopniu środka, którego podał mi ten facet.
- Nie. Wciąż tu jesteś.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Świetnie. Doszłaś do siebie - zauważyłem z minimalną ulgą. - I tak, zaraz stąd wyjdę, pomijając twoje pytanie. Potrzebujesz czegoś? - spytałem upewniając się.
Offline
Spojrzałam na niego z dołu.
- Jasne. - Uśmiechnęłam się lekko. - Twojego barku obecności - dodałam z jadem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Już wychodzę. - Westchnąłem, a pielęgniarka została, aby zająć się dziewczyną.
Offline
Słońce tak strasznie raziło w oczy. Wzięłam głęboki oddech i weszłam na gorący piasek, kierując się do wyjścia z plaży. Sporo ludzi...
- O Boże przepraszam - odpowiedziałam, potykajac się o czyjeś nogi. Zmrużyłam oczy. - Aleks - mruknęła. Mimowolnie mój wzrok zjechał na jego nagą pierś i umięśniony brzuch...
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
-Cześć April. Widzę że na mnie lecisz...-Spojrzałem na dziewczynę. -Oczy mam wyżej-Zasmialem się.
Offline
Mocno zagryzłam wargę.
- Wybacz. Mogę usiąść? -wskazalam na miejsce obok niego i zanim odpowiedział, lekko opadłam na piasek. - Muszę popracować nad koordynacją. Może mam jakieś zaburzenia równowagi? Myślisz że da się to leczyć? - niepokoiłam sama siebie.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
-Myślę że nie, łamago.
Offline
- O matko, zostanę łamagą do końca życia - mruknęłam ironicznie. - Ładny dzień, cieplutko. I strasznie dużo ludzi. Ale dobrze, że znaleźli czas aby wypełznąc ze swoich ciemnych nor. - Zachichotałam.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
-Ja zostałem zmuszony do wyjścia.-Mruknalem. I rozejrzalem aby znaleźć wzrokiem moją siostrę. Gdzie ona znów polazla...
Offline
- Taki duży chłopiec nie umie korzystać sam z takiego pięknego dnia. Powinieneś podziękować tej osobie - stwierdziłam, wyciągając z torby butelkę wody.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
-Umiem... Chciałem po prostu dłużej pospac...
Offline
Zobaczyłam mojego brata z jakąś dziewczyną. Podeszłam do nich.
-Znalazłeś sobie w końcu dziewczynę, braciszku?-Spytałam z rozbawieniem.
Offline