Nie jesteś zalogowany na forum.
-Ale ja chcę teraz! Później nie będę mieć odwagi!-Znów się po płakałem.
Offline
Wróciłam na salę i zauważyłam, jak Bellamy wiązał tego niedołęgę na krześle. Stanęłam nad nim, wzięłam telefon z torebki, która została na krześle i zaczęłam robić mu zdjęcia, na zmianę śmiejąc się mu prosto w twarz. Był taki śmieszny.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Przestań-Meukanlem do dziewczyny.-Wypuscie mnie! Ja muszę do siostry! Do Arti!
Offline
- Nie, skądże - zaprzeczyłem pośpiesznie. - Tylko nie chciałbym, abyś wyskoczyła zza barierki, jak przed chwilą Aleks. - Zmarszczyłem brwi zaniepokojony. - Cholera, mówiłem mu aby się odprężył, ale nie aż tak.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Rozwiazcoe mnie!
Czemu wszytko musi być takie śmieszne!
Offline
-Murph coś ty zrobiła? Jesteś cała mokra, przeziębisz się. Masz jakieś ubrania na zmiane?
Offline
- Ale z ciebie debil. - Zaśmiałam się. - A teraz selfie! - zawołałam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Nie ignorujcie mnie, prooosze...-Patrzyłem na nich. -I dajcie mi moją siostrzyczke, chcę ją przytulić...
Offline
- Nie. - Pokręciłam głową i spojrzałam na Bella. - Chyba... um... miałam niezbyt miły wypadek. - Skrzywiłam się. - Mogę się założyć, że Arcturus ma coś w swoim gabinecie. Myślisz, że będzie zły, jak coś od niego pożyczę?
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- To pewnie przez te strzykawki - powiedziałam konspiracyjnie. - Możliwe. Wyglądały tak ładnie i kolorowo... strasznie rozluźniają. Nie boisz się o nich? - Zbliżyłam się o krok i spojrzałam mu w oczy.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Myślę, że nie, ale na razie masz moją marynarkę.
Offline
-No proszę, ja chcę do siostry... Nie ignorujcie mnie!-Kochnąłem.
Offline
- Jasne - mruknęłam i wzięłam od mężczyzny marynarkę. - Dzięki Bell. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Są z Bellem - sprostowałem i przyciągnąłem dziewczynę bliżej siebie. - Dobrze się czujesz? Może usiądziemy? - Zmarszczyłem brwi. Wyglądała, jakby miałą upaść.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Nie ma sprawy, Murph. Czy on przestanie w końcu drzeć ta mordę? Może dam mu leki nasenne, szybciej mu przejdzie.
Offline
- Mam lepszy pomysł - stwierdziłam i ruszyłam do stołu po jakąś serwetkę. Następnie wepchałam mu ją do gardła. Odsunęłam się kilka kroków w tył i spojrzałam na niego z zażenowaniem. - Nieźle, Bell.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Dajcie mi moją siostrę, to przestanę.-wyplulem to coś i znów kichalem.
Wszytko jest tęczowe, znów te jednorożece... I... O Boże wielki pluszowy miś! Ja chcę go przytulić!
Ostatnio edytowany przez Aleksander White (2017-07-28 22:50:13)
Offline
-Murph, ale z Ciebie śmieszek. No już wyjmuj mu to z buzi, dam mu te leki. Przynajmniej nie będzie się męczył.
Offline
-Ja chcę do siostry... Zabierzcie mnie do niej...
Offline
- A może uderzymy go tak mocno i będziemy udawać, że zasnął? - zaproponowałam z szatańskim uśmiechem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Oparłam głowę o ramię mężczyzny.
- Mhm. Jest wszystko w najelepsiejszym... - What. To tak miało iść? Czy ja coś pomyliłam..? - Chyba.. kręci mi się w głowie.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Wyciągnąłem z kieszeni mały pojemniczek z tabletkami. Podałem kilka Aleksowi. To powinno mu pomóc.
Offline
-Co to?-Spytałem po polknieciu czegoś od tego chłopaka. -Dzięki temu zobaczę moją siostre?-Ziewnalem.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Wybrałeś mniej brutalny sposób, ale nie narzekam, jeśli to go uciszy. - Parsknęłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Murph, może znajdziemy mu jakiś pokój? Chyba u Arcturusa w gabinecie jest kanapa, prawda? Chodź, zabierzemy go tam.
Offline