Nie jesteś zalogowany na forum.
- Co? - Obrzuciłam ponurym spojrzeniem Samanthę. - Proszę cię. - Prychnęłam. - Zbliżyłby się tylko do mnie, a wróciłby bez dłoni.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-pfff jakie łóżko chciałbyś nie licz na żadne czułości, moge ci jedynie podarować podwójną działke
Offline
Wywróciłam oczami.
- Dobra, może ma w sobie trochę tego... no wiesz czego. Próbuje znaleźć sobie dziewczynę, zawsze możesz zareagować trochę... delikatniej. - Kolejny kieliszek był w połowie wypity.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Tak, Acturusie? Może o ciebie, przystojniaku? - Parsknęłam, wlewając w siebie kolejną dawkę alkoholu. - Nie ma mowy, Sam. - Posłałam jej kolejne pochmurne spojrzenie i ruszyłam w stronę mężczyzn. - Jak się bawicie, moje gejaski? Hm? - mruknęłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- No raczej nie o tę torebkę, która kompletnie nie pasuje ci do butów złotko, Bellamy wybacz mi na chwilę.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
- Panikujesz, Aleks. Powinieneś się rozluźnić. Napij się szampana, co? - zaproponowałem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
- Uważaj, bo jeszcze uwierzę, że masz lepszy gust od mojego. - Wywróciłam oczami. Powinnam była przystopować z alkoholem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Może trochę panikuje...-Westchnalem. I wypilem trochę alkoholu.
Offline
- Na pewno lepszy gust w doborze trunków koleżanko- skwitowałem z uśmieszkiem, bawiło mnie jej upojenie.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
Zauważyłem samotną Samanthę.
- I tak trzymaj, kolego. - Zaśmiałem się i ruszyłem do dziewczyny. W tle rozebrzmiał kolejny tytuł piosenki "What is love?'.. Zmarszczyłem brwi rozbawiony i pokręciłem głową.
- Zechcesz zatańczyć, Sammy?
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Uniosłam brwi.
- Tak? A więc doradź mi czego powinnam się napić, Arcturusie. Nie zawiedź mnie. - Wycelowałam w niego palcem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Piłem alkohol i obserwowałem osoby w sali.
Chce już do domu
-Ciekawe co robi Arti?-Spytałem sam siebie.
Offline
Cóż, najwyraźniej szampan nie służy. W głowie buczały mi głośne, piskliwe słowa Donny: "Tak, upij się. Ja i Brandon któregoś razu tak skończyliśmy i...". I nagle odwróciłam się na dźwięk czyjegoś głosu.
- O... jasne - przytaknęłam z niepewnym uśmiechem. - Jak się bawisz?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Na pewno nie tę droższą wersję Amareny przez którą czuć od ciebie na kilometr- puściłem jej oko.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
Złapałem ją za dłoń i poprowadziłem na środek parkietu.
- Świetnie, Sammy. - Położyłem dłoń na jej talii i zaczęliśmy poruszać się w rytm melodii. - Uwielbiam takie wydarzenia, zwłaszcza te, które wiele znaczą. - Spojrzałem na nią. - A ty, Samantho?
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-No dobra mam dla was wszystko co najlepsze-powiedział i rozrzucił strzykawki na stole. -Bierzcie co chcecie, tylko ostrzegam nie mieszajcie. LET'S GET THIS PARTY STARTED!
Offline
- Nie śmierdzi ode mnie - wyrzuciłam oburzona. Nagle z moich ust wydobył się cichy odgłos. Czkawka. Ekstra. - Och, Bellamy. Masz coś na idiotyzm? Podajcie tamtemu natrętowi. - Wskazałam na Aleksa.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Usłyszałem słowa Collins.
-Dziwka-Powiedziałem na tyle głośno aby mnie usłyszała.
Offline
Cholernie kręciło mi się w głowie.
- Och, tylko nie Samantho. - Parsknęłam, próbując opanować zawroty. Ale PRAWIE się udało. - Szczerze, uwielbiam twoje przyjęcia. Praktycznie każdy się bawi. - Ukradkiem spojrzałam na Murph, Bellamy'iego i Arcturusa. - I słyszałam, że.. ponoć ma być nas jeszcze więcej.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Mam coś, co prawda nie jest to żaden środek, ale dobra rada. Olej typa, świat bedzie piekniejszy
Ostatnio edytowany przez Bellamy Seaborg (2017-07-28 22:00:12)
Offline
Do moich uszu doszło wyzwisko tego idioty. Złapałam za trzy strzykawki i z grymasem wymalowanym na twarzy ruszyłam w stronę Aleksa.
- Zabiję cię, frajerze - stwierdziłam i rzuciłam się na niego, wywalając przy okazji nas oboje z krzesła. Usiadłam na nim w rozkroku i kolanem przygwoździłam jego szyję, by nie mógł się ruszyć. Wzięłam czarną strzykawkę i wbiłam mu prosto w szyję. Następnie kolejne dwie, zieloną i żółtą. Po wszystkim dumnie wstałam, otrzepałam się i wróciłam do moich towarzyszy.
- Co tam suczki? - Wwestchnęłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Co ty mi wstrzyknelas?!-Krzyknąłem, gdy zeszła ze mnie.-Powinnaś się leczyć, jesteś jakąś wariatka!
Offline
-Murph!! oszalałaś? przecież on będzie miał taką fazę że z tydzień będzie go nosiło. Brawo, gratulacje. ehhhhh
Offline
Czułem zawroty głowy, a później dziwną lekkość.
Artemia mnie zabije...
Offline
Odrzuciłam włosy z czoła.
- Było warto - mruknęłam rozbawiona. - Debil zapamięta następnym razem, co należy mówić.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline