Nie jesteś zalogowany na forum.
Westchnelam.
-Na prawdę za niego przepraszam..
Offline
Nie wytrzymałam. Ścisnęłam mocniej za młotek, którym następnie rzuciłam. Przeleciał tuż nad jej głową i zrobił dziurę w ścianie. Zacisnęłam dłonie w pięści, miałam ochotę coś uderzyć, kogokolwiek pobić. Musiałam się wyżyć.
- Cholera, nie przepraszaj tylko zrób coś z nim! - krzyknęłam, łapiąc się za włosy na głowie.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Aleks chodzi do psychologa. Poproszę go aby zrobił coś z jego agresją. A ty się uspokoj.. Zrobisz sobie lub komuś krzywdę...
Offline
- I zajebiście. Niech go zamkną - warknęłam i wyszłam z jej domu, trzaskając za sobą drzwiami. Byłam zdenerwowana, a łzy bez powodu napłynęły mi do oczu. Potrząsnęłam głową, próbując się ich pozbyć, jednak to nic nie dało. Pośpiesznie skierowałam się w stronę opuszczonego domu. Mojego domu.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Zapukałam do domu z dziwnym stresem. A jeśli coś naprawdę było nie w porządku? Wzięłam głęboki oddech i czekałam aż ktoś mi otworzy.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Wyczolgalem się z łóżka i zszedlem na dół, otworzyć drzwi.
-Em.. Cześć Sam.
Offline
- Wybacz, że przeszkadzam - bąknęłam, podnosząc na niego wzrok. - Słuchaj Aleks, musimy porozmawiać. Dosyć poważnie - zaznaczyłam.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Okey-Wpuscilem dziewczynę do domu i przeczesalem ręka włosy. -Coś do picia chcesz?
Offline
- Jeśli masz herbatę to z chęcią. - Uśmiechnęłam się nerwowo i powoli weszłam do mieszkania. - Jesteś sam?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Taa, siostra w szkole-Poszedłem do kuchni, zrobić dziewczynie herbatę.
Offline
Pokiwałam głową.
- Posłuchaj - zaczęłam, bawiąc się palcami.
Musisz być stanowcza. Taka jak chcesz.
- Wiesz co stał się z Murph - odparłam, spoglądając na niego poważnie.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Prócz tego co ja jej zrobiłem? Nie.-Zalem herbatę wodą i podałem dziewczynie wraz z cukrem.
Offline
- O to chodzi - wytłumaczyłam spokojnie. - Dziękuję. Nie możecie co chwilę skakać sobie do gardeł, chyba rozumiesz sytuację. Następnym razem może serio dojść do czegoś gorszego. Złamałeś jej nos - wydukałam na końcu.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Mówiłem że ma mnie zostawic... Później nazwala moją siostrę Dziwka... Poza tym przeprosilem ja...
Offline
- Przykro mi z tego powodu. - Westchnęłam. - Mam nadzieję, że nie przejąłeś się jej opinią. Poważnie, znasz Murph, ale jesteś... bardziej panujesz nad emocjami. Tylko, że potem wylądowała w szpitalu. Mogła umrzeć - powiedziałam lekko spięta.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Co? Jak to w szpitalu?-Zdziwiłem się.
Offline
- Ten prezent, który jej podarowałeś, zawierał coś na co ona ma alergię. Pewna osoba ją znalazła i jej pomogła, ale bez tego mogła skończyć naprawdę źle - opowiedziałam ze ściśniętym żołądkiem. - Rozumiesz o co mi chodzi?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Ol... To źle, nie wiedziałem że ma na coś alergię.. Ja wiem Sam ze ja i Murph się nie lubimy, ale nie zabilbym jej, ani nie skrzywdził na tyle aby trafiła do szpitala. Będę musiał ja znów przepraszać...
Offline
- Nie, nie, nie. - Pokręciłam zbyt gwałtownie głową. - Błagam cię, nie rób tego. Wiesz jak to się może skończyć? Ona chce cię zabić człowieku. ZABIĆ. - Upiłam łyk napoju.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Nie zabije, poza tym teraz serio muszę ją przeprosić..-Westchnalem.
Offline
- Jasne. To zrozumiałe - przyznałam nieco wyczerpana. - Porozmawiam z Wardem i jak już coś załatwię, przeproście się i porozmawiajcie szczerze. Ale nie teraz, okej? Spróbuj się nie zbliżać do Murph dopóki nie zrobię tego, czego potrzebuję. - Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-No dobrze, postaram się. Ale wiesz, ona wie gdzie mieszkam więc nie zdziwię się jak mnie zabiję gdy będę spać...
Offline
- Sól, pentag... nieważne. Mamy rzeczywistość. - Zaśmiałam się pod nosem. - Jestem pewna, że gdy nie będziesz się do niej zbliżał, zostawi cię w spokoju. Chyba. A jeśli coś będzie się działo, zadzwoń do mnie, okej? - Podniosłam na niego wzrok.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
-Jasne. A jak się czuje?-przeciagnalem się.
Offline
- Jeszcze z nią nie rozmawiałam - wyznałam z tonem próbującym bronić się przed oskarżeniami.
No właśnie, Sam. Powinnaś z nią porozmawiać, odwiedzić ją, cokolwiek.
- Jej stan jest prawdopodobnie stabilny.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline