Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
Przewróciłam oczami.
- Nie ma opcji. Idę z tobą, żeby ci jakieś potwory nie obiły dupy. - Skrzyżowałam dłonie przed sobą.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Wierzysz w potwory? - zapytałem, unosząc brew. - Masz. - Podałem jej latarkę. - Tylko uważaj, żeby nie wejść w pajęczynę. - Wszedłem przez rozwalone drzwi do środka.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
- Ludzie to potwory, więc jak mam w nie nie wierzyć? - Mruknęłam, oświetlając sobie drogę latarką i idąc za Oscarem. - Co, masz w planach wydać wielkie sekrety laboratorium i stać się sławny czy jak?
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Po prostu chciałbym zobaczyć co tam jest. - Wzruszyłem ramionami. - A jeśli faktycznie coś tam znajdziemy to wtedy będziemy sławni. O ile nas policja nie aresztuje, że złamaliśmy kilka zasad. - Zakaszlałem przez krótką chwilę, bo powietrze stawało się coraz gęstsze
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Nie chcę być sławna,
Złapałam za paski mojego plecaka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. W gruncie rzeczy nie wyglądało to jak po wybuchu. Był syf, ale to tak jak w zwykłych, opuszczonych budynkach.
- Wybuch musiał być gdzieś głębiej - stwierdziłam.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
Schodki prowadziły gdzieś w dół, a tam dalej znajdowały się metalowe drzwi.
- Ten wzór koktajlu Mołotowa faktycznie się przydał - wymamrotałem pod nosem. - Zakładam, że coś tam będzie.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Miałam naprawdę złe przeczucia.
- A jak coś się stanie, to ja cię będę musiała bronić. - Przewróciłam oczami.
Musiałam przyznać, że byłam ciekawa, co tam mogło być. Ale czy aż tak ciekawa?
- Ruszmy się, za niedługo muszę... - Zmarszczyłam brwi, patrząc na zegarek, który nagle się zatrzymał. - Dziwne...
Wyciągnęłam komórkę, ale ta również nie działała. Jak? Przecież miałam prawie całą baterię jeszcze gdy szłam za Jenkinsem.
- Oscar...? Działa ci... cokolwiek?
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
Wyciągnąłem z kieszeni telefon.
- Nie - powiedziałem nieco zawahany. - Tu pewnie nie ma zasięgu czy coś. To jest stare, jak świat, Jane. Raczej nic nam się nie stanie. Tylko brud i nic więcej. Ewentualnie... groźne substancje. Im szybciej to sprawdzimy, tym szybciej wyjdziemy. - Zbiegłem schodami w dół, a potem gdy stanąłem przed drzwiami... miałem lekką obawę. - Słyszałaś to?
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Kiwnęłam, stając obok niego.
- Oscar, widziałam trochę... niestworzonych rzeczy i wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł - próbowałam go jeszcze przekonać.
Niby byłam spokojna, ale cały czas czułam ten niepokój.
- Podobno to laboratorium jest opuszczone - dodałam ciszej. - Co to ma być?
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Chcę się przekonać - powiedziałem ciszej i wyciągnąłem z plecaka kulkę. - Trzy, czte.. - Podpaliłem i rzuciłem szybko w stronę drzwi, a sam odbiegłem, jak najdalej mogłem. Huk był ogromny.
Ostatnio edytowany przez Oscar Jenkins (2017-11-15 15:07:49)
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Przewróciłam oczami. Wiedziałam, że OScar to idiota, ale żeby aż taki?
Wychyliłam sie zza ściany, za którą się schowałam.
- Teraz to na pewno nas zamkną i za to będziemy sławni. - Prychnęłam.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Myślisz, że ktoś to usłyszał? Niewiele ludzi chodzi po ruinach. W zasadzie nikt. - Drzwi opadły na podłogę, wywołując znów hałas. - Chodź szybko. - Pośpiesznie ruszyłem do pomieszczenia, ale... tam było coś dziwnego.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Oscar w pewnym momencie się zatrzymał. Wbiegłam za nim, ciekawa, co tam się stało i również przystanęłam zszokowana.
- Mówiłam, że to nie jest normalne miejsce - wyszeptałam. - Co to jest?
Powietrze było tak gęste, że ledwo dało się oddychać. Ściana naprzeciwko nas była oblepiona jakimś śluzem i pnączami. Dopiero po chwili zauważyłam, że to nie oblepia ściany, tylko jakieś dziwne przejście. A co najgorsze to wyglądało jakby... żyło.
- Ludzie mają w snach różne powalone rzeczy, ale jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego - mruknęłam do siebie.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
Chciałem ją zapytać o jakie sny jej chodzi. O co jej ogólnie chodzi, ale to na co patrzyłem mnie przerażało. Podszedłem parę kroków bliżej.
- Chyba musimy stąd iść. Na pewno musimy.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Poszłam za nim, ale on ostatecznie przystanął. Ja podeszłam jeszcze bliżej. Z zawahaniem wyciągnęłam rękę i dotknęłam tego czegoś, co porastało ścianę. Syknęłam i odsunęłam dłoń.
- Ew. Obrzydliwe - mruknęłam.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Yup. Co oni tutaj robili? - mruknąłem. - Nie wygląda na nieudane wytworzenie surowców czy czegoś innego.
Później spojrzałem na to wejście.
- Myślisz, że coś tam jest?
Cause if you think it's funny... No.
Offline
- To na pewno jakieś wejście, ale co jest po drugiej stronie?
Zmrużyłam oczy, próbując cokolwiek dostrzec, jednak mi się to nie udało.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Wiesz, dowiedziałbym się tego, ale... ta twoja wizja z potworami zaczyna działać. Raczej tam nie wejdę - przyznałem. - Chyba, że przyjdziemy tu jutro?
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Zawahałam się. Sama nie byłam pewna, czy to dobry pomysł.
Nie odwracając się tyłem do tego dziwnego wejścia, cofnęłam się do Oscara.
- Pogadamy o tym wieczorem. Nie wiem, czy to dobry pomysł, choć... - Zerknęłam na ścianę. - To dziwne, wypadałoby to sprawdzić. Chodźmy stąd na razie.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
Pokiwałem głową.
- Nie możemy tego tak zostawić. - Ruszyłem powoli do drzwi, pilnując wzrokiem dziewczyny.
Po paru minutach byliśmy już na górze.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Wyszliśmy z budynku i szybko poszliśmy w stronę szkoły.
Usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Telefon znowu działał.
- A tam nie chciał się załączyć... - Zerknęłam na Oscara. - Jesteś pewny, że powinniśmy tam wracać?
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Tylko po to, żeby sprawdzić, że faktycznie nic tam nie ma. Nie musisz tego robić, Jane - uprzedziłem. - A jeśli będziesz miała przerąbane przez dzisiaj to powiedz, że to moja wina, jak coś. - Podniosłem rower z parkingu.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Odpięłam swój rower.
- Coś ty. U Asy nigdy nie mam przerąbane. - Machnęłam ręką. Sprawdziłam godzinę. Kurcze... - Muszę bratu pomóc w pracy. Bądź pod telefonem. Trzeba się przygotować.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- Jasne - odparłem. - To.. do zobaczenia! - Wsiadłem na rower i odjechałem w stronę miasta.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4