Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
- Ja? Bać się? Pff. Chodzi o to, że ja postawie obiad - uświadomiłam mu. - A męska dumą i takie tam, nie pozwalają na takie coś kobiecie. Takie czasy. - Bie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
- Fakt, ale tak nas przyzwyczajono. Wiesz, tradycje tradycjami - zacząłem gestykulować, co dosyć dziwacznie wyglądało. - Wybacz. Odruch wrodzony. - Zaśmiałem się pod nosem.
Offline
- Spoko - mruknęłam. - No niby tak, ale teraz jest tak, że większość facetów potrafi uderzyć kobietę, olewać lub traktować jak przedmiot, ale nadal nie pójdą na kolację za jej kasę - parsknęłam śmiechem. - Ten świat wariuje. A jak już jakiś się zgodzi, to cała reszta go wyśmiewa. I gdzie w tym sens? - spytałam z ciekawością i lekkim oburzeniem.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Uniosłem ręce w geście obronnym.
- Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a więc nie ma sensu. Wszystko już dawno szlag trafił - stwierdziłem. - O której godzinie mam się pojawić na miejscu, April? - Spojrzałem na nią pytająco.
Offline
Wyszliśmy na drogę.
- O rajusiu - mruknęłam. Uśmiechnęłam się. Wrzuciłam notes to torebki i wyciągnęłam mniejszy, taki z wyrywanymi kartkami. - Mam sporo zeszytów w torbie, nie pytaj. Obiadokolacja? Około 17? - zaproponowałam, zapisując na kartce swój numer, imię i nazwisko oraz adres restauracji.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
- Świetnie - potwierdziłem z zadowoleniem, ale chwilę potem spojrzałem na zegarek. - W zasadzie, muszę się już zbierać, bo nocna zmiana, ale w razie czego zadzwoń. Do zobaczenia, April. - Pożegnałem się, gdy wyszliśmy z lasu.
Offline
Westchnęłam. Po chwili coś ogarnęłam.
- Jak ja mam zadzwonić?! - powiedziałam głośno ale jego już nie było na horyzoncie. - Przecież nie dałeś mi numeru - jeknęłam. - To ty zadzwoń - dodałam. Zadzwoni? Znów Westchnęłam i ruszyłam do domu.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Cały czas miałam wrażenie, że ktoś za mną szedł. To chore uczucie nie dawało mi spokoju, zwłaszcza gdy potrzebowałam być sama. Kilka razy odwracałam się za siebie, ale nic nie widziałam. Czy to właśnie był moment, kiedy człowiek popada w obłęd?
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Zauważyłam dziewczynę. Ona wie.
- Witam - wyszedłem jej na spotkanie - Co porabiasz?
To, że się do Ciebie uśmiecham, nie znaczy, że Cię lubię. Mogę sobie na przykład wyobrażać, że stoisz w płomieniach.
Offline
Widząc mężczyznę nieco poczerwieniałam. Ze złości? Strachu?
- Idę -- burknęłam, krzyżując ramiona. To on za mną szedł? Przyjrzałam mu się badawczo. Skądś go kojarzyłam, ale za cholerę nie wiedziałam skąd. - Za to ty od dawna tu jesteś. - Bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Rzuciłem jeszcze tylko jedno spojrzenie, aby się upewnić. Nie, to na pewno ona.
- Tak, sobie odpoczywam.
To, że się do Ciebie uśmiecham, nie znaczy, że Cię lubię. Mogę sobie na przykład wyobrażać, że stoisz w płomieniach.
Offline
Wywróciłam oczami.
- Wspaniale. Więc możesz zejść mi z drogi i już więcej nie przeszkadzać - stwierdziłam ostro i wyminęłam go, trącając łokciem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Hej hej hej - złapałem ją za nadgarstek - Tak łatwo mi nie uciekniesz.
To, że się do Ciebie uśmiecham, nie znaczy, że Cię lubię. Mogę sobie na przykład wyobrażać, że stoisz w płomieniach.
Offline
Zmarszczyłam brwi zdezorientowana i próbowałam się wyrwać, ale jego uścisk był zbyt mocny.
- O co ci koleś chodzi? Naćpałeś się czegoś? - Obrzuciłam go nienawistnym spojrzeniem. - Zostaw mnie w spokoju - warknęłam, ponownie się z nim siłując.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Pamiętasz? Pięć lat temu... Samochód i mała dziewczynka. To byłaś ty.
To, że się do Ciebie uśmiecham, nie znaczy, że Cię lubię. Mogę sobie na przykład wyobrażać, że stoisz w płomieniach.
Offline
Ogarnęła mnie panika. O czym on mówił?
- Chyba coś ci się pomyliło, koleś - burknęłam. To było tak dawno, świat o tym zapomniał. Skąd on pamiętał? - Puszczaj mnie, no! - W końcu udało mi się wyrwać z jego uścisku, rozpędzona do tyłu, wpadłam na drzewo. Podciągnęłam się w górę i z lekkim szokiem na niego spojrzałam. - Zostaw mnie w spokoju. - Chciałam aby zabrzmiało to, jak groźba, ale w tym momencie wydało się słabą prośbą.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Zaśmiałem się.
- Zastanawiam się, jak możesz spać spokojnie - skrzyżowałem nasze spojrzenia - Podobno oczy to okna duszy, ale twoje są puste i zimne. Nikt od dawna tam nie zaglądał - ruszyłem w swoją stronę powolnym krokiem - Żyj spokojnie- krzyknąłem za nią.
To, że się do Ciebie uśmiecham, nie znaczy, że Cię lubię. Mogę sobie na przykład wyobrażać, że stoisz w płomieniach.
Offline
Zamrugałam szybciej, próbując ogarnąć co się właśnie stało. Dlaczego jego słowa tak mnie dotknęły? Nie rozumiałam. To wszystko było chore. Patrzyłam, jak odchodził, a gdy tylko zniknął spoza linii mojego horyzontu, od razu poderwałam się w górę i biegiem ruszyłam w stronę opuszczonego domu. To nie mogło wrócić.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
***
Szczerze mówiąc, chciałem pomóc Sam przy obiedzie, ale kazała mi się gdzieś przejść, soo... spakowałem do plecaka zapałki i pewną ciekawą mieszankę, aby sprawdzić, jak zareaguje w lesie. Może coś uwolnię z tych resztek laboratorium? Niesamowicie mnie to ciekawiło.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Dzieciak z prywatnej poszedł w stronę lasu. Nie zapowiadało to niczego dobrego. Miałam złe przeczucia.
Sprawdziłam zegarek. Dobra, miałam jeszcze czas do misji z Asą. Wysłałam bratu smsa i zaczęłam śledzić Oscara.
Wchodził w las coraz głębiej, więc troszkę się niepokoiłam, że się zgubimy. Wyszłam w końcu z cienia.
- Co ty planujesz, Jenkins?
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
Odwróciłem się za siebie.
- Śledziłaś mnie - zauważyłem. - To już ten poziom, że.. martwisz się czy coś? - Wyciągnąłem z plecaka kilka kulek z materiałem.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Schowałam ręce do kieszeni.
- To jest ten poziom, że martwię się, że wywołasz światowy kataklizm. Z tobą nigdy nic nie wiadomo. - Zaczęłam się kiwać na stopach. - Co właściwie planujesz?
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
Oparłem się o pień drzewa.
- Te kulki są zamoczone w pewnej mieszance, a jeśli się je podpali to zrobią KABOOM - wyjaśniłem. - Chcę sprawdzić jak podziała to na laboratorium i co wywoła. Idziesz ze mną? - Spojrzałem na nią badawczo. - Ponoć San Francisco żyje ciekawymi legendami.
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Chcesz iść do laboratorium? Pogrzało cię? - Spojrzałam na niego jak na idiotę. - Nie wiadomo, co tam znajdziemy.
Mimo wszystko szłam za nim.
It is the enemy you underestimate who kills you
Offline
- No właśnie, nie wiadomo! A może tam będzie jakiś trup czy... - zauważyłem, jak się krzywi. - Dobra, nieważne. Po prostu coś jest z tym nie tak. Kiedyś, dokładnie 56 lat od dzisiaj, to miejsce wybuchło. Teraz nikt nie chce się tam zapuszczać, ale chyba warto obejrzeć taki zabytek, nie? - Uśmiechnąłem się podekscytowany. - Możesz stać na czatach, jeśli chcesz. W razie czego powiadomisz moją siostrę o zgonie.
Ostatnio edytowany przez Oscar Jenkins (2017-11-15 14:16:29)
Cause if you think it's funny... No.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna