Nie jesteś zalogowany na forum.
/Kocham cię Bellamy, uwielbiam, szanuje i inne takie/
Nieco się zdziwiłam. Każdy obwiniał mnie o to, gdy nagle ten mężczyzna wyjeżdża z takim tekstem. Odebrało mi mowę? To chyba za mało.
- Zaczęło się od bankietu. Sam widziałeś. - Wzruszyłam ramionami. - Nie wiem, czy jesteś odpowiednią osobą do zwierzeń, ale każda pozostała jest TeamAleksander, dasz wiarę? - Prychnęłam. - O bójce w barze zapewne słyszałeś. O tym, że byłam w szpitalu również. Nie lubimy się, to tyle - wyjaśniłam.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Co za ślepcy, pewnie nie pamiętasz jak na bankiecie go związaliśmy krawatem. On serio ma nie równo pod sufitem, to się leczy.- mówiłem z przejęciem. A jak twój nos i wszystko co Ci zrobił?
Offline
Zmarszczyłam brwi. On mówił tak poważnie?
- Em... - Wolną ręką podrapałam się po głowie, właściwie zastanawiając się nad tym wszystkim. Bellamy był inny od wszystkich. Zdecydowanie inny. - Jest w porządku, dzięki - odparłam nieco zmieszana. - Poza tym... znalazłam ostatnio dosyć ciekawy filmik na telefonie. Z bankietu. Dotyczył tego idioty - zaznaczyłam i wyciągnęłam komórkę, pokazując następnie filmik, w którym Aleksander mówił o swoich odczuciach w stosunku do Artemii.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Ohohoo, no niezły ten filmik.- odparłem po chwili oglądania w ciszy. -Co masz zamiar z nim zrobić?
Offline
- Nie wiem - odpowiedziałam szczerze. - Wydaję mi się, że i tak każdy już wie o jego uczuciach. Poza tym pokazywanie go każdemu nie ma sensu. - Prychnęłam. - Zgadnij jak się skończyła rozmowa z nim o tym. - Klasnęłam w dłonie i z udawanym entuzjazmem wskazałam na nos.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Cieszę się, że tak myślisz i że nie chcesz nic z tym filmikiem robić. To uczciwe z Twojej strony.-odparłem niesamowicie dumny i zadowolony z jej podejścia do tej sytuacji. -Jak w ogóle można uderzyć kobietę, trzeba serio być psycholem.-podsumowałem a po głowie ciągle chodziła mi tylko ona. Co ma w sobie wyjątkowego? Nie wiem, może się zakochałem
Offline
Dobra. Jego ton głosu mnie przerażał. Zdecydowanie przerażał.
- Mhm - przytaknęłam i znowu sięgnęłam po kubek, ale ten okazał się pusty. Zdziwiona odłożyłam go z powrotem. To szło jakoś za szybko. Jakby wszystko nabrało tempa. - Aleksowi nie brakuje tych cech. Poza tym zmieńmy temat. Zauważyłam, że ten idiota pochłania cały nasz czas, co jest dosyć śmieszne.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Chcesz coś jeszcze?-zauważyłem że jej kubek jest pusty. -Może jakieś ciastko?- zaproponowałem i wróciłem do rozmowy. -To ja Ci powiem, że przeraża mnie Juno. Okej też jest chemiczką i wgl wiec powinienem się z nią dogadać, ale jakoś nie ciągnie mnie do nawiązywania jakiegokolwiek kontaktu z nią. Moim zdaniem jest co najmniej dziwna.-patrzyłem na Murph której wyraz twarzy zdecydowanie się zmienił.
Offline
- Straciłam ochotę na jedzenie, dzięki - mruknęłam i oparłam twarz na dłoniach, a łokcie o stół. - To prawda. Nie jesteś zazdrosny? - spytałam, nie owijając w bawełnę. - Ja nie potrafię przebywać z drugim architektem w jednym pomieszczeniu. Jakoś mnie to gryzie. - Skrzywiłam się i odwróciłam wzrok na krzątających się ludzi.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Oczywiście, że jestem kto by nie był. Ale i tak uważam, że mam większe umiejętności niż szanowna koleżanka.-odparłem z dumą. -Posmutniałaś, wszystko ok?-zmartwiłem się
Offline
Dostrzegał więcej niż inni. Co z nim było nie tak?
- Chyba w to nie zwątpiłeś, Bellamy. Ta ruda umie coś poza wydawaniem dziwnych dźwięków? - Całkowicie zignorowałam jego drugą wypowiedź. - Nie mam pojęcia czemu Ward przyjmuje takie osoby. Jestem pewna, że wzięła go na litość, jak większość - Samantha - ludzi w organizacji. A on ma po prostu za miękkie serce.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Albo może ja mu już nie wystarczam?-skrzywiłem sie. -No cóż, tak czy inaczej nie musimy się lubić musimy współpracować, niestety albo stety.-stwierdziłem i zapytałem ponownie -Dobrze się czujesz, powiedziałem coś nie tak?
Offline
- Dzisiaj zadałeś to pytanie więcej razy niż zdążyłam je usłyszeć przez całe życie i po raz kolejny odpowiem, że tak. Nie łatwo mnie czymś urazić, Bell. - Wzruszyłam ramionami, mrugając do niego. - I nie wierzę, że powiedziałeś, to co powiedziałeś. - Bo sama o tym nie myślałam. - Jesteś ważny dla Warda, pamiętaj o tym.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Może jestem, może nie. Uwielbiam DayDream i nie wyobrażam sobie życia bez niego. -zebrało mi się na zwierzenia. -Znudziło mi się siedzenie tu, może jakiś spacer?
Offline
Spacer? Miał ochotę na spacer?
- Myślę, że powinnam zająć się planem. Misja wkrótce, a my wciąż nic nie mamy. To ważne, Bell. - Spojrzałam na niego, może zbyt nerwowo. - Następnym razem. - Jeśli będzie następny raz.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Jasne, nie ma problemu. Masz rację ja też muszę dopracować mikstury i wszystko ogarnąć. To kiedy następne spotkanie, było bardzo miło.-zapytałem nerwowo może ona wcale nie chce sie więcej spotykać
Offline
Wstałam od stołu, dłonią zachaczając o kubek, który na całe szczęście był pusty. Cholera.
- Nie mam pojęcia - wymamrotałam, chcąc jak najszybciej wyjść. Dzisiaj miałam powód - bankiet. Czy następnym razem coś mnie również zmusi? - Jestem otwarta na propozycje - powiedziałam, klepiąc go w ramię i czym prędzej opuszczając lokum. Byłam zdenerwowana. Ta cała sytuacja była dość nerwowa. Co tam się wydarzyło?
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Jak coś to się zgadamy, pa Murph-widziałem, że była zdenerwowana, zupełnie nie miałem pojęcia czym. Dopiłem swoją kawę, zapłaciłem rachunek i udałem się do mojego ulubionego miejsca-laboratorium.
Offline
- W sumie też nie byłam w swojej piwnicy. O ile w ogóle ją mam. - zasmialam się.
"Messy hair, that's what he likes on me"
Offline
Nagle zadzwonił telefon. Jedyne zerknąłem na telefon, chcąc odrzucić połączenie ale zobaczyłem że to z pracy.
- Daj mi chwilę - mruknąłem odpiebarając. Po chwili rozłączyłem się. - Wybacz... To z pracy. Może dokończyła rozmowę później - zaproponowałem.
Offline
-Tak pewnie! - uśmiechnęłam się i dałam wlosy za ucho
"Messy hair, that's what he likes on me"
Offline
Podałem szybko dziewczynie mój numer, pożegnałem się wyszedłem.
Offline
Obserwowałam jakiegoś faceta, który stał w kolejce do kasy. No kurcze! Kojarzyłam go skądś.
Pośpiesznie rysowałam jego profil, najdokładniej jak tylko mogłam. Znałam.go, albo był podobny, choć... No nie pamiętam. Facet usiadł dwa stoliki ode mnie. Postanowiłam nie zgadywac, tylko po prostu do niego podeszłam.
- Hej - mruknęłam, uśmiechając się i patrząc na niego wesoło. - Jestem April, i mam wrazebie, że cię znam, ale nie mogę skojarzyć skąd. Może ty rozwiejesz moje pytania? - Uniosłam brwi i szybko KE opuściłam.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Podniosłem wzrok na dziewczynę i pierwsze co pojawiło mi się w głowie, to "Nowy Jork".
Oczywiście, że mnie kojarzyła. A ja kojarzyłem ją.
- Musiałaś mnie z kimś pomylić. - Opuściłem głowę i wgapiłem się w kawę, żeby nie wydać swojego kłamstwa.
It's hard to wake up from a nightmare, if you aren't even asleep
Offline
Westchnęłam ciężko, krzywiąc się.
- To ten, wybacz. Ale tak w stu procentach mnie nie kojarzysz? Ludzie mówią, że trudno o mnie zapomnieć. - Zaśmiałam się. - Po prostu pewnie bardzo przypominasz mi kogoś. Szkoda. - Zmarszczyłam zabawie nos. Znów spojrzałam przenikanie na mężczyznę. - Bo teraz będzie mnie to męczyć. Może jak jeszcze chwilę popatrzę to sobie przypomnę? Będziesz mi miał za złe?
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline